niedziela, 3 lutego 2013

Imagin

Imagin z Harrym - Larrym

Stałam tam i czekałam na wskazówki reżysera programu. Z przerażaniem patrzyłam na otaczające mnie rzeczy. Roiło się od kamer, lamp i innych drogich sprzętów. W powietrzu unosił się zapach perfum Channel. No. 5 i desperacji. Ludzie ubrani w bluzki z logo programu krzątali się i nieustannie coś poprawiali. Przesuwali kable, włączali reflektory, naciskali śmieszne, kolorowe guziczki. Prezenterka rozmawiała właśnie z gwiazdą oszukaną przez swojego menagera.
                Odruchowo przygryzłam wargę posmarowaną truskawkowym błyszczykiem. Wygładziłam beżową spódnicę i strzepnęłam z niej niewidzialne pyłki. Odgarnęłam kosmyk pofalowanych włosów z twarzy. Przy tym ruchu, moje bransoletki zadźwięczały. Sięgnęłam po łyk kawy, którą zrobiono mi przed makijażem. Upiłam zimna już ciecz i wytarłam usta serwetką, starając się nie naruszyć makijażu. Przejrzałam się w jednej z wyłączonych kamer. Nadal wszystko w normie.
                Nadal w normie, serio? Nic nie jest w normie. Właśnie zaraz mam opowiedzieć wszystkim o największej tajemnicy jaką skrywałam w całym moim życiu. Wszyscy mieli dowiedzieć się o czymś co było skrywane z całych sił. Już nic nie będzie takie same.
                Nagle usłyszałam swoje imię i zobaczyłam machającego na mnie reżysera. Potrząsając dłonią dawał mi znak bym weszła na antenę. I zmieniła swoje życie.
                Wyprostowałam plecy, wypięłam pierś do przodu i uśmiechnęłam się sztucznie. Z wysoko uniesiona głową wkroczyłam do centrum studia. Oprah Winfrey wstała i otworzyła szeroko ramiona, by mnie uścisnąć. Z grzeczności zrobiłam to samo. Przytuliłyśmy się jak stare kumpelki, które nie widziały się od lat. Natomiast ja znam tą kobietę od kilkunastu minut. Pachniała tanim płynem do płukania i cynamonem. Zapach ten kojarzył mi się z moja babcią.
-Witaj [T.I.]! Bardzo nam miło, że nas odwiedziłaś. – wykrzyknęła zachwycona Oprah. Wskazała na sofę, prosząc mnie o zajęcie miejsca.

- Czuję się zaszczycona, iż mogłam tu przyjść. – odpowiedziałam, a mój głos ociekał słodyczą. Jasne, że się cieszy, rzadko kiedy widzowie dowiedzą się o tajemnicy, która zmieni pogląd niektórych na show biznes.
- Co u ciebie, skarbie? Jak cie się układa z Harrym?
- Z Harrym? Hmmm… - teraz czy za chwilę? – Świetnie, tak świetnie, genialnie! – za chwilę.
- Macie jakieś plany na przyszłość?
- Plany? Masz na myśli ślub, domek na wzgórzu i gromadka roześmianych dzieci? – zapytałam z uśmiechem – Nie, na razie nie.
- A na nieco bliższą przyszłość? Może jakieś wakacje? Ucieczka od tego wszystkiego?
-Kuszące, nawet bardzo. Ale w świecie show biznesu nie ma czegoś takiego jak wypoczynek, czy ucieczka. Gdziekolwiek się znajdziemy tam będą też paparazzi. Wielka Brytania, czy Alaska. To nie ma dla nich żadnego znaczenia. Ale czasem paparazzi są przydatni.
- Co masz na myśli?
- Kupiłam … nie, nie kupiłam. Wypożyczyłam buty z najnowszej kolekcji od Ralpha Laurenta? Kilka telefonów, stado paparazzi i najlepszej jakości zdjęcia w każdej gazecie. Od teraz wszyscy wiedzą jak bogata i gustownie ubrana jest dziewczyna Harrego Stylesa. Romantyczny spacer z moim ukochanym po plaży? Jasne, czemu nie, na zdjęciach będziemy wyglądać świetnie, idealnie.
                Zauważyłam że przez krótką chwilę Oprah nie wiedziała co powiedzieć. Otworzyła lekko usta i bez słowa patrzyła w moje oczy. Jednak, jak na porządna dziennikarkę przystało, opanowała się, chrząknęła i nie pewnie zaczęła drążyć poruszony temat.
- Rozumiem, że w świecie show biznesu nic nie jest prawdziwe? Nawet zwykły zakup butów?
- Nie wiedziałam, że jest ktoś uwierzyć w to, że naprawdę ubieram się w rzeczy, za które można by wykarmić dzieci z Bliskiego Wschodu. Niedorzeczne.  – poprawiłam kołnierzyk mojego żakietu.
- Harry to popiera?
-Czy popiera ustawki z paparazzi? A co on ma do gadania? Ma siedzieć cicho i udawać idealnego. Tylko spróbowałby sprzeciwić się Modestowi. Mógłby zapomnieć o solówkach w piosenkach. I o reszcie.
- Jest aż tak ostro? – zapytała zdziwiona Oprah.
                Zabrałam powietrze w płuca i powoli wypuszczałam je ustami zastanawiając się nad odpowiedzią. Poprawiłam spódniczkę i skrzyżowałam nogi.
- Ostrzej niż mogłoby się wydawać. Z wierzchu jesteśmy idealną rodzinką One Direction, ale jeśli zajrzałabyś w głąb nie jest już tak cukierkowo jak wydawać by się mogło. – powiedziałam zagryzając wargę.
- To znaczy? – Oprah opierała łokieć na kolanie i palcem wskazującym miarowo uderzała w usta. Była wyraźnie zaintrygowana.
- Nie każdy z każdym się lubi. Perrie i Danielle szczerze się nie cierpią. – Oprah zrobiła zdziwiona minę. Zaczęłam wchodzić na zakazane tematy. O to mi chodziło. Teraz utrę nos wszystkim ludziom z Modest. Nareszcie. – Unikają się jak ognia. Znasz historyjkę, że Niall kocha jeść? Mit, bujda. A te wszystkie zdjęcia jego śniadania, które wstawia na Instagrama? Niedorzeczne. Nigdy w życiu nie byłby w stanie zjeść takiej ilość jedzenia.
- I mówisz to bez ukazywania żadnych emocji?
- Mam płakać i udawać, że to mnie rusza? Nic z tego. Przyzwyczaiłam się już. Oswoiłam się, z tym, że do muszę ciągle kłamać i udawać. Nie mogę wyrazić swojego słowa. –W tym momencie uświadomiłam sobie co się ze mną działo przez ostatnie miesiące. Bałam się tego najbardziej, ale nic nie mogłam na to poradzić. Poczułam jak samotna łza spłynęła mi po policzku. Odetchnęłam i wyszeptałam słowa, które nie mogły mi przejść przez gardło – Zakazano mi być sobą.
                Czułam na sobie wzrok wszystkich widzów zgromadzonych w studiu. Bez tchu czekali na moje dalsze ruchy. Wydaje mi się, iż liczyli na usłyszenie jakiegoś sekretu. Pragnęli publicznego prania brudów. Byli żądni czyjś wpadek i najmocniej ukrywanych faktów. I wiecie, co? Nakarmię głodne zwierzęta.
-Ale to nie wszystko. – widzowie nachylili się, by lepiej słyszeć moje słowa. W powietrzu można było wyczuć napięcie. – Znacie historyjkę o Larrym Stylinsonie? Większość z was uważa, że to opowiastka wyssana z palca. Nic nie warte kłamstwa. Ale naprawdę jesteście tak ślepi? Nie widzicie jak oni na siebie patrzą? Jak dbają o siebie? Mówią o sobie w wywiadach? Nie? Wiedziałam. Wy widzicie tylko to co chcecie widzieć. Według was Harry umawia się tylko z modelkami i pięknymi aktorkami. Nawet przez myśl wam nie przeszło, że on może lubić kogoś innego i może mieć własne zdanie. – Wstałam i by ludzie lepiej zrozumieli moje słowa, zaczęłam chodzić i żywo gestykulować. – Powiem wam coś, czego nie chcecie usłyszeć. Kłóciłoby się to z waszym poglądem „idealny Harry Styles” – w powietrzu zrobiłam znak cudzysłowia. – Powiem wam, iż Harry jest … gejem. – usłyszałam kilka westchnięć z widowni. – Tak, dobrze słyszycie. Harry to gej. Larry jest prawdziwy. A ja? A ja jestem zwykła przykrywką. Wiem, że nie wszystkim może się to podobać. Wiele osób, przestanie być fanami One Direction. Ale ci prawdziwi zostaną. Czemu? Bo wiedzą, że nie wszystko jest takie proste i nie każdemu dane jest być sobą. Wybaczą nam wszystkie kłamstwa. Boję się, jak Harry może zareago…. –urwałam.
                Błądząc wzrokiem po rozemocjonowanej widowni, zauważyłam kogoś kto nie powinien tu trafić. Był skryty pod czapką z daszkiem, kapturem i ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi. Poznałam go po jego ulubionej bluzce. Biała z logiem Ramones. Boże, Harry, co tu robisz? Chłopak zauważył, iż patrzę się na niego i powolnym ruchem ściągną okulary. Przerażona ujrzałam, iż miał zaczerwienione od płaczu oczy. Mocno zacisną usta i pokręcił z niedowierzaniem głową. „[T.I], dlaczego mi to zrobiłaś?”. W głowie przelatywało mi wiele różnych myśli. Harry wstał. Wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę. Powolnym krokiem poszedł w stronę drzwi. Przez cały ten czas patrzył mi w oczy. Chciałam krzyknąć, by został i wybaczył mi. Niestety było już za późno. Harry wyszedł przez mosiężne drzwi z napisem EXIT. Poczułam słone łzy spływające po moich policzkach. Wyszedł i już nigdy nie wróci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz